fbpx

Jak rozmawiać, gdy drugi rodzic nie widzi problemu uwikłania dziecka w świat wirtualny?

rodzice.co  > Praktyczne porady >  Jak rozmawiać, gdy drugi rodzic nie widzi problemu uwikłania dziecka w świat wirtualny?
Jak rozmawiać, gdy drugi rodzic nie widzi problemu uwikłania dziecka w świat wirtualny?

Największy problem pojawia się, gdy jedno z rodziców doskonale zdaje sobie sprawę z zagrożeń i stara wprowadzić zasady zdrowego korzystania z elektroniki, a drugi zaprzecza istnieniu problemu i torpeduje te próby. Co zrobić?

Zapraszamy do wysłuchania nagrania live odpowiadającego na ten problem.

https://youtu.be/aSkYfytdFeE

A dla preferujących słowo czytane tekst

Jednym z najczęstszych problemów, w którym zmaga się rodzic, zauważający uwikłanie swojego dziecka w wirtualny świat (gry, media społecznościowe, czy wręcz pornografię) to lekceważenie problemu (czy wręcz torpedowanie wysiłków chronienia dziecka) przez drugiego z rodziców.

Co z tym można zrobić? Przede wszystkim należy zastanowić się dlaczego drugi rodzic nie widzi problemu?

  • Może to kwestia przepracowania, przez co perspektywa zajęcia się kolejnym problemem przytłacza tak bardzo, że woli pomniejszać jego wagę?
  • Być może to jeden z aspektów konfliktu między rodzicami (np. w sytuacji rozwodu, gdzie niestety często pojawia się rywalizacja między rozwodzącymi się o to, kto jest lepszym (bardziej kochanym, bo bardziej przyzwalającym) rodzicem?
  • A może to niewiedza o zagrożeniach? Zwyczajnie do tej pory drugi z rodziców nie interesował się tą kwestią i nie wie, że świat wirtualny i urządzenia elektroniczne mogą uzależniać czy wpływać zdecydowanie negatywnie na rozwój dziecka?
  • Jeszcze inny możliwy powód to strach przed zmianą, niechęć wobec perspektywy, że trzeba będzie coś zmienić w waszym życiu, podejściu do mediów.
  • Bardzo często to lęk przed porażką, przekonanie, że i tak dziecko będzie sprytniejsze od rodziców próbujących postawić jakiekolwiek ograniczenia i wszystkie je szybko obejdzie.
  • Na koniec – być może  powodem niechęci wobec zajęcia się problemem dziecka jest własne uzależnienie od elementów cyber-świata. Zajęcie się dzieckiem wymagałoby w tym momencie przyjrzenia się własnemu cyber-nałogowi.

Dalsza strategia zależy od odpowiedzi na to pytanie. W gruncie rzeczy najłatwiej jest poradzić sobie z sytuacją braku wiedzy. W kompaktowej, łatwej do prześledzenia formie najważniejsze zagrożenia i wskazówki – jak sobie z nimi poradzić – zostały przedstawione w broszurach „Dzieci w wirtualnej sieci” oraz „Nastolatki w wirtualnym tunelu” dostępnych bezpłatnie w formacie elektronicznym na naszej stronie.

W pozostałych przypadkach konieczne jest dobre przygotowanie rozmowy, ponieważ mamy do czynienia z potrójnym problemem – przynajmniej jeden z rozmówców przeżywa intensywne negatywne emocje w związku z tematem, istnieje różnica zdań, a wynik rozmowy wpłynie na dalsze życie rodziny. Ten typ trudnych rozmów i sposób konstruktywnego ich prowadzenia opisany został szczegółowo w książce ” Kluczowe rozmowy Jak prowadzić rozmowę, gdy stawka w grze jest wysoka” (K. Patterson, A. Switzler, R. McMillan, J. Grenn). 

Największym problemem w tych rozmowach są silne emocje. Przynajmniej jedna ze stron czuje się zagrożona. Biologicznie organizm człowieka na sytuację zagrożenia odpowiada napływem adrenaliny, przygotowującym do walki lub ucieczki. I właśnie to najczęściej się dzieje w sytuacji kluczowej rozmowy – albo przeradza się ona w kłótnię, albo jedna ze stron ucieka, stwierdzając: „rób co chcesz, ja się w to nie mieszam”.

Problem silnych emocji

Autorzy zwracają uwagę na głęboko zakorzenione przekonanie, że to inni ludzie są winni odczuwanym przez nas emocjom lęku, złości. Jednak pomiędzy usłyszeniem słów drugiej osoby, a reakcją emocjonalną dzieje się coś bardzo ważnego – interpretacja. Opowiadamy sobie historię interpretującą jej słowa. Na przykład –  Anna próbuje rozpocząć rozmowę o tym, że syn za dużo czasu spędza przed ekranem. Jednak już na samym początku jest przekonana, że to nic nie da. Gdy mąż wzdycha ciężko w odpowiedzi na zagajenie tematu, dopowiada sobie całą historię do tego westchnięcia – „będzie jak zawsze, on po prostu uważa mnie za znerwicowaną wariatkę robiącą z igły widły i znów będzie z tego awantura”. Rezultatem jest irytacja szybko narastająca do  złości i na zasadzie samospełniającego się proroctwa rozmowa szybko przeradza się w kłótnię.

Dlatego Patterson i współautorzy proponują, by uczyć się i ćwiczyć umiejętność refleksji nad swoimi emocjami. Przede wszystkim potrzebujemy umiejętności błyskawicznego rozpoznawania swoich emocji: „Jestem zły, poirytowany, czuję się zagrożony”. Już samo nazwanie odczuwanej emocji daje nad nią pewną kontrolę. Po drugie – potrzebujemy uczyć się identyfikowania interpretacji, którymi te emocje napędzamy. Kluczowe pytania to: Jakie są fakty? Co naprawdę zostało powiedziane, a co jest moją interpretacją? Co się zadziało w mojej głowie, że czuję te emocje?

Potem warto się do rozmowy przygotować.  Nie chcemy być niewolnikami swoich emocji, prawda? To się zawsze źle kończy. Autorzy podpowiadają, by zastanowić się jakie pozytywne motywy mogą kierować drugą osobą w rozmowie oraz uczciwie zastanowić się nad swoją rolą w problemie.  Być może mąż Anny westchnął ciężko, bo obawiał się, że po raz kolejny zamiast konstruktywnej rozmowy usłyszy szereg oskarżeń i w rezultacie zrobiło się z tego błędne koło?

Dlatego kolejne kluczowe pytanie to: Czego ja tak naprawdę chcę, jaki jest mój cel? Czego chcę dla siebie, dla innych, dla naszej relacji? Przecież w sytuacji, gdy stawka jest wysoka prawdziwym celem jest rozwiązanie problemu tak by było ono racjonalne, przyjęte przez wszystkich i by utrzymać dobrą relację. Nikt nie postawi takiego celu niżej od chwilowej satysfakcji, że się komuś coś „udowodniło”.  Jeżeli ktoś ma problem z zachowaniem spokoju może sobie nawet cel rozmowy zapisać na kartce i nań potem stale zerkać. W omawianym przykładzie prawdziwym celem Anny będzie wspólne zadbanie o dobro dziecka.  Dlatego zapisała sobie „Nie chodzi o to, by mi przyznał rację, czy nawet był dla mnie miły. Chodzi o to, byśmy wypracowali konkretne kroki dla ochrony syna.”

Zapewnienie bezpieczeństwa.

Do tej pory przyjrzeliśmy się swoimi emocjami. Teraz czas na emocje cudze. W kluczowych rozmowach z reguły druga strona też będzie nam przypisywać złe intencje, będzie reagować automatycznie, pod wpływem emocji. Byłoby idealnie, gdyby wszyscy, z którymi się spotykamy byli mistrzami rozmów, ale to mało realne. Dlatego autorzy pytają: „Czy pamiętasz sytuację, w której przyjąłeś bez urazy czyjąś trudną propozycję a nawet krytykę?’. Większość z nas ma w pamięci przynajmniej jedną taką sytuację. Tym, co sprawiło, że zamiast reakcji automatycznej (ucieczka, atak) przyjęliśmy cudze trudne słowa było poczucie bezpieczeństwa. Jest ono kluczowe dla trudnych rozmów.

Tym, co może sprawić, że druga osoba zamiast ucieczki lub ataku zacznie dialog jest danie jej poczucia bezpieczeństwa. Osiągamy to przez demonstrowanie swoich pozytywnych intencji (muszą być szczere), podkreślanie wspólnych celów obu stron i zachowanie szacunku dla rozmówcy (bez oskarżeń i inwektyw).

Przydatne są do tego znane techniki skutecznej komunikacji takie jak aktywne słuchanie, parafraza itp.  Po konkretne wskazówki dotyczące prowadzenia takiej rozmowy warto sięgnąć do źródła, czyli książki „Kluczowe rozmowy”. Warto jednak pamiętać, że w trudnych rozmowach najtrudniejsze są właśnie silne, negatywne emocje. Jeśli uda się nam na nimi zapanować i przejść z poziomu emocjonalnego sporu na rozmowę skoncentrowaną na znalezieniu najlepszego rozwiązania problemu – już odnieśliśmy sukces. Trzeba pamiętać o celu – zależy nam na dobru dziecka.

Rozmowa o faktach – i co dalej?

Sama rozmowa powinna dotyczyć faktów. Dobrze też zamiast narzucać z góry jedyne właściwe rozwiązanie, zapytać rozmówcę o jego pomysły. Być może, jeżeli zaczniemy od podkreślenia swych pozytywnych intencji, wyjaśnienia celu – dobro dziecka, okazaniu szacunku dla rozmówcy, a jednocześnie zachowamy przez całą rozmowę spokój – uda się wypracować wspólne stanowisko. Jeśli jednak mimo spokojnego przebiegu rozmowy druga strona stwierdzi, że jej to wszystko nie przekonuje, pozostaje też na koniec zdanie – wytrych, które być może pozwoli przeprowadzić plan bez torpedowania go przez drugiego z rodziców:

„Wiem, że nie wierzysz, że elektronika przyczynia się do problemów naszego dziecka, jednak zastanówmy się, czy zgodziłbyś się po prostu wypróbować nowe podejście przez miesiąc. Przygotujemy z synem (córką) plan zasad i przedstawimy Ci go. Będę wdzięczna za pomoc we wprowadzeniu go w życie. Nie musisz się z nim zgadzać, wystarczy byś pozwolił by go wcielić w życie na kilka tygodni i zobaczymy, co się stanie.”

Kluczowe rozmowy są trudne, dlatego bardzo polecam lekturę całej książki na ten temat. To co ważne – gdy wyeliminujemy silne emocje związane z poczuciem zagrożenia, mamy o wiele lepsze szanse wypracowania dobrego rozwiązania. To połowa sukcesu.