Liczba młodych ludzi z objawami depresji wciąż rośnie. Wielu z nich ukrywa cierpienie pod maską złości, wycofania lub… pozornej aktywności w mediach społecznościowych. Czy rodzic może coś z tym zrobić? Tak – i więcej, niż mu się wydaje. O tym możesz dowiedzieć się z najnowszej książki…
Lockdown był tylko początkiem
Źródłem książki „Depresja nastolatka. Możesz pomóc” była konkretna obserwacja: gwałtowny wzrost liczby młodych ludzi wymagających pomocy psychologicznej po lockdownach. Badania przeprowadzone przez Fundację Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii ujawniły, że poziom depresyjności u dzieci i nastolatków wzrósł dramatycznie – nie tylko tymczasowo, ale długofalowo. Młodzież usłyszała wtedy: „tak już będzie wyglądać nasze życie” – i wielu w to uwierzyło. Izolacja, utrata marzeń, przejście do życia online – to wszystko zostawiło ślad.
Dziś mówi się, że co dziesiąty nastolatek przeżywa stany depresyjne. A choć liczba prób samobójczych w ostatnich miesiącach spadła, skala cierpienia psychicznego wciąż jest ogromna.
Dlaczego trudno rozpoznać depresję u nastolatka
Problemem jest nie tylko wzrost przypadków depresji, ale i ich rozpoznanie. Depresja nastolatka często nie wygląda tak, jak u dorosłych. Może objawiać się nie apatią, lecz agresją, drażliwością, pozorną energią. Nastolatek niekoniecznie leży w łóżku i płacze – może być złośliwy, nie do zniesienia, trudny. Rodzic zaczyna się frustrować, zamiast zauważyć, że to być może wołanie o pomoc.
Co więcej, podobne objawy mogą mieć różne przyczyny – od depresji klinicznej, przez fizyczne schorzenia, po przejściowy kryzys emocjonalny. Dlatego tak ważna jest obserwacja i… wiedza.
Smartfon – wybawienie czy wróg?
Smartfony – a przede wszystkim media społecznościowe, dostępne na wyciągnięcie ręki na smartfonie, jest są obecne niemal wszędzie – także w naszej rozmowie o depresji. Bo choć nie są przyczyną samą w sobie, często potęgują problem. Dlaczego? Po pierwsze – zastępują realne relacje. Po drugie – obciążają mózg treściami pełnymi negatywnych emocji, lęków i agresji. Po trzecie – karmąi młodych ludzi toksycznymi wzorcami, które prowadzą do nieświadomego porównywania się z wyidealizowanymi obrazami z Instagrama czy TikToka. Po czwarte – zakłócają rytm dobowy i zabierają czas, który powinien być przeznaczony na sen, ruch, odpoczynek.
Ale warto pamiętać: dzieci nas obserwują. Jeśli sami nie odkładamy telefonów, trudno oczekiwać tego od nich. I tak, smartfon bywa dziś nianią – wygodną, ale niebezpieczną.
Rodzic jako niedoceniony terapeuta
Najważniejsze przesłanie książki? Rodzic może pomóc. Nawet więcej – jest jednym z kluczowych zasobów w walce z depresją dziecka. To on zna swoje dziecko najlepiej. To on może wprowadzać w życie rytuały sprzyjające zdrowiu psychicznemu: sen, ruch, świeże powietrze, regularne posiłki, ograniczenie ekranów. Może obserwować, co poprawia, a co pogarsza nastrój dziecka. I być obecny – naprawdę obecny.
Ale żeby pomóc, trzeba mieć z czego dawać. Dlatego w książce pojawia się również rozdział o tym, jak rodzic może zadbać o siebie. Bo wypalony, samotny, przemęczony dorosły nie będzie wsparciem – sam będzie potrzebował pomocy. Wspólnota innych rodziców, wzajemna wymiana doświadczeń, rozmowy – to często pierwszy krok do zmiany.
Jedzenie, sen, światło – proste rzeczy mają znaczenie
Depresji nie leczy się wyłącznie rozmową. Nie wystarczy też powiedzieć: „Weź się w garść”. Wręcz przeciwnie – to pogłębia poczucie winy. Potrzebne są codzienne działania: otwarte okno rano, przytulenie, zdrowe jedzenie, wspólne spędzanie czasu. Dla wielu może to brzmieć banalnie, ale organizm działa całościowo – nawodnienie, sen, unikanie śmieciowego jedzenia to podstawy, bez których żadna terapia nie zadziała.
Badania pokazują też, że dieta ma wpływ na nastrój. Steven Ilar mówi wprost: fast foody to jedzenie depresyjne. Krótkotrwała poprawa nastroju, a potem pogorszenie – fizyczne i psychiczne.
Presja, samotność, brak sensu
Często przyczyną depresji nie są wyłącznie czynniki biologiczne czy technologiczne. To również presja – szkolna, społeczna, porównywanie się, niska samoocena. To także brak miłości – tej zwyczajnej, domowej. Czasem też brak duchowości, sensu, celu życia. Wielu młodych ludzi dziś nie wie, po co żyją. Przerażają ich przekazy o końcu świata, wojnach, katastrofach. A świat dorosłych – zabiegany, sfrustrowany, zmęczony – nie daje im odpowiedzi.
Wiara, jasno określona hierarchia wartości, poczucie sensu – nie są dziś modne, ale pozostają jednym z najważniejszych „buforów” przed depresją. Bo dziecko, które wie, że jest kochane i że jego życie ma sens – ma siłę, by przetrwać trudne chwile.
Optymistyczne zakończenie
Dobra wiadomość jest taka, że nie jesteśmy bezradni. Jest wiele rzeczy, które możemy zrobić – codziennych, prostych, realnych. Kluczem jest obecność, cierpliwość, wiedza i otwartość na rozmowę. Nie chodzi o to, by być idealnym rodzicem – ale by być wystarczająco dobrym, uważnym i gotowym, by dawać siebie.
I dokładnie o tym jest książka „Depresja nastolatka. Możesz pomóc” – praktyczny przewodnik dla rodziców, którzy chcą być wsparciem dla swoich dzieci. Gorąco polecam – i jako psycholog, i jako mama.
Rodzice nastolatków z depresją często czują bezradność.
Poradnik odpowiada na realne potrzeby rodziny:
- wyjaśnia, jak rozpoznać depresję,
- czym różni się ona od chandry, lenistwa
- gdzie szukać pomocy
- jak – krok po kroku – mądrze i odpowiedzialnie wspierać dziecko w powrocie do zdrowia.
To konkretne działania, które może podjąć rodzic.
Z troską, nadzieją i siłą płynącą z relacji.
Posłuchaj całej rozmowy: