Oto kolejne pytanie od zatroskanego rodzica – „Jak chronić dzieci w klasach I-III przed uzależnieniem od gier?”
Według zaleceń Amerykańskiej Akademii Pediatrycznej i Kanadyjskiego Towarzystwa Pediatrycznego dziecko poniżej 13 roku życia nie powinno mieć smartfona. Co teoretycznie rozwiązuje problem. Jednak istnieją gry dostosowane do tej grupy wiekowej (patrz oznaczenia PEGI), w które może pograć na komputerze lub nawet okazjonalnie na tablecie.
Pamiętajmy o tym, by wyznaczać i egzekwować ustalony z góry czas gry.
Problemem może być hipnotyzujące wręcz „wciągnięcie w ekran”. Pewna mama opowiadała nawet, że machając dziecku ręką przed oczyma nie jest w stanie go oderwać od ekranu. Dziecko nie reaguje też na żadne polecenia słowne. Jedyny sposób – całkowite zasłonięcie, czy wyłączenie ekranu, co z reguły skutkuje napadem gniewu i płaczu. Jeżeli dziecko doszło to takiego etapu, konieczna jest całkowita rezygnacja z gry. Jeżeli jednak dziecko potrafi respektować wyznaczony czas i bez problemów odrywa się od ekranu – można w zaplanowanej formie (np. dwie godziny tygodniowo) pozwolić mu grać.
Problemy, na które możesz napotkać:
Jedną z najpopularniejszych gier w tej grupie wiekowej jest aktualnie „Brawl Stars” (gra na smartfona) i na jej podstawie omówię typowe problemy. Jest to w wersji podstawowej gra zespołowa. Dwie, trzyosobowe drużyny zmagają się ze sobą. Ta, która zbierze jako pierwsza 10 klejnotów i utrzyma je przez 15 sekund – wygrywa. Rozgrywki są krótkie – 3 minutowe, stąd duża popularność gry na przerwach w lekcjach. Drużyny walczą ze sobą za pomocą broni, jednak przemoc jest komiksowa (podobna jak w Wilku i Zającu, czy klasycznych kreskówkach Disneyowskich).
Problem z ochroną prywatności:
Pierwszy duży problem (i powód, dla którego gra sugerowana jest przez samego producenta osobom, które ukończyły 13 rok życia) jest fakt, że podobnie jak w wielu innych grach użytkownik może mieć problemy z zachowaniem prywatności. W grze dostępna jest funkcja czatu i związane z nią: hejt, molestowanie, czy próby oszustwa.
Zakupy w grze:
Drugi problem. Możliwe są w niej zakupy, a sama gra tak jest skonstruowana, aby odnosić sukcesy trzeba albo bardzo dużo w nią grać, albo wykupić dodatkowe ułatwienia (wydatek od 10 zł do nawet prawie 500 zł). Co ważne, dziecko wcale nie musi znać numeru twojej karty kredytowej, może wydać swoje kieszonkowe na kartę pozwalającą na zakup w grze (np. Google Play), działającą podobnie jak karta pre-paid.
Inne popularne gry smartfonowe mają zwykle te same „haczyki” – albo gracz traci dużo czasu na to, by odblokować nowe treści i zadania w grze, albo wydaje realne pieniądze, by to osiągnąć.
Może to prowadzić do uzależnienia i skutkować utratą kieszonkowego, które można wydać na rzeczy zdecydowanie przyjemniejsze i bardziej sprzyjające rozwojowi.
Jeśli dziecko już gra na smartfonie:
Jeżeli dziecko już rozpoczęło przygodę ze smartfonowymi grami – należy sprawdzić historię transakcji (jest dostępna zarówno w App Store, jak i w Google Play). Warto przeanalizować wspólnie ile pieniędzy dziecko już wydało na gry. Najbardziej przemawia do wyobraźni dziecka, jeśli przeliczycie to na coś atrakcyjnego np.: wyjścia na Jump Arenę, do parku linowego lub wodnego, zakup klocków ulubionych klocków, czy coś co je fascynuje. Sama ta kalkulacja może być wystarczającym bodźcem, by zachęcić do przeznaczenia kieszonkowego na inne rodzaje rozrywki – szczególnie, jeśli w takim wypadku rodzic obieca dorzucić kilka złotych ekstra.
Innym elementem walki ze wciągnięciem w smartfonowe gierki jest zaproponowanie starannie wybranej gry na komputer stacjonarny (gdzie mamy zdecydowanie większą możliwość kontroli) oraz założenie na smartfonie systemu zapobiegającego samodzielnemu instalowaniu uzależniających gierek (np. Google Family Link lub Eset Parental Control), a jednocześnie pozwalającemu z góry ograniczyć czas spędzany na smartfonie.
Zobacz też: